rząd

Szef superresortu z wizytą w Warszawie


01 26 Balogzoltann
Szef jednego z największych w krajach UE ministerstw, Zoltán Balog był gościem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. 

Superresort

Emberi Erőforrások Minisztérium, po angielsku brzmi nieźle -  Ministry of Human Resources, po polsku zaś fatalnie - Ministerstwo Zasobów Ludzkich. Superresort powstał w 2010 roku w wyniku połączenia trzech ministerstw: Ministerstwa Edukacji i Kultury, Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. W roku 2012 funkcję kierowania ministerstwem od razu powierzono Zoltánowi Balogowi.

 

Zaufany współpracownik Orbána

Zoltán Balog to najbliższy współpracownik Viktora Orbána. Był jego głównym doradcą w latach 1998-2002, a więc podczas pierwszej kadencji jako premiera (wówczas najmłodszego premiera w Europie). Nieprzerwanie od 2006 roku zasiada w Zgromadzeniu Narodowym. Dzięki jego działaniom podczas węgierskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej (styczeń-lipiec 2011), Komisja Europejska przyjęła Europejską strategię dla Romów. Sam dokument pod nazwą Narodowej Strategii Integracji Społecznej, umiejscawiający zagadnienie ubóstwa Romów w szerszym kontekście działań rządowych przeciwko wykluczeniu społecznemu, przyjęto na Węgrzech 31 maja 2010 roku. Warto jeszcze nadmienić, że nie był to pierwszy dokument dot. kwestii romskiej, jaki pojawił się na Węgrzech. W 1999 roku przyjęto dwa dokumenty: Uchwałę o średniookresowym pakiecie środków dla poprawy warunków życia i sytuacji socjalnej społeczności romskiej oraz drugą, o utworzeniu Międzyresortowej Komisji ds. Romów. Wymownym było też, że ówczesny rzecznik praw mniejszości – Ernő Kállai z pochodzenia był Romem

Spotkania z ministrami

Swoje przemówienie minister Zoltán Balog rozpoczął klasycznie, od podkreślenia istoty kontaktów polsko-węgierskich, budowanych na przestrzeni dziejów. Nie zabrakło odwołań do Jana Pawła II czy Węgierskiego Powstania w 1956 roku. Minister podjął się trudnej próby wytłumaczenia filozofii politycznej rządu węgierskiego. Stwierdził, że na Węgrzech od 2010 roku trwa proces transformacji, jaki w Polsce ma miejsce od 1989 roku. Partia zastała Węgry w poważnym kryzysie gospodarczym (m.in. dzika prywatyzacja), społecznym i moralnym. Fidesz w ciągu ostatnich lat przeprowadził wiele głębokich zmian, które mają przywrócić Węgrom należną pozycję. Do przemian tych minister zaliczył m.in. zmianę konstytucji. Podkreślił także, że państwo prowadzi partiotyczną politykę gospodarczą. Stąd między innymi pomoc tysiącom rodzin zadłużonych we frankach szwajcarskich. Rząd uchwalił i znowelizował wiele ustaw, które miały ukrócić wykorzystywanie przez banki swojej pozycji kosztem obywateli. Na problem ten zwrócil uwagę Trybunał Konstytucyjny orzekając, że banki nadużywały swojej pozycji wobec obywateli. 

Minister Balog poinformował o odbytych wcześniej spotkaniach z Władysławem Kosiniak-Kamyszem, Ministrem Pracy i Polityki Społecznej oraz Leną Kolarską-Bobińską, Ministrem Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Balog podkreślił, że nieprzerwanie od 1982 roku maleje na Węgrzech liczba urodzeń, a działania rządu węgierskiego "inspirowane są" polskimi pomysłami rozwiązywania problemów demograficznych. Należy jednak podkreślić, że w realizacji polskich pomysłów Węgrzy są daleko przed Polską. Węgierskie rodziny posiadające dzieci mogą liczyć na wysokie ulgi podatkowe, a posiadając trójkę dzieci podatków praktycznie się nie płaci. Jednocześnie wprowadzono m.in. kartę dużej rodziny. Minister zapowiedział zacieśnienie współpracy naukowej, opracowywania wspólnych projektów badawczych oraz wymiany stypendialnej. Budapeszt nadal jest bardzo chętnie wybieranym miejscem do studiowania w ramach wymiany Erazmus, jednak na wyższych, naukowych szczeblach kontakty te nie są tak bliskie. Wielokrotnie za przyczynę tego stanu rzeczy podaje się barierę językową, acz wydaje się, że w dobie upowszechnienia znajomości języka angielskiego, ten argument jest chybiony. Minister przekazał także, że przedmiotem rozmów była idea wsparcia przez rząd polski i węgierski akcji pomocy ukraińskiej młodzieży, która niebawem ma zostać wdrożona.

Popełniliśmy błąd w komunikacji

Tak najkrócej można przedstawić odpowiedź ministra Baloga na pytanie z sali dotyczące protestów na Węgrzech. Wskazał on, że za protestami tymi nie stoją obecnie żadne ugrupowania polityczne. Rząd zaprosił protestujących do rozmów, jednak nie byli oni nimi zainteresowani. Wskazał, że główne zarzewie konfliktu - podatek internetowy, został skierowany do konsultacji społecznych, za które odpowiada Tamás Deutsch. Intersującym jest jednak stwierdzenie, że gro protestujących stanowią zagubieni młodzi ludzie. W węgierskich mediach pojawiła się ostatnio wiadomość, że rząd planuje stworzenie portalu 888.hu, który nazwą łudząco przypomina dość sceptyczny wobec poczynań rządzących portal 444.hu. Ma być to strona internetowa z informacjami politycznymi, napisana przystępnym dla młodzieży językiem. Działania rządu uzasadniane były przez dziennikarzy tym, że Fidesz dostrzegł w tych ludziach potencjalny, niewykształcony jeszcze kapitał polityczny. Interesującym było stwierdzenie, że właśnie teraz jest czas, aby rozmawiać na Węgrzech na temat przyszłości kraju. Wcześniej nie można byłoby tego uczynić, gdyż należało niezwłocznie przeprowadzić w kraju zmiany. To było jedno z zapewnień Orbána w nowej kadencji - rozpoczęcie budowy dialogu społecznego.

Nie chcę żyć w kraju, w którym rządzi Jobbik

W ten sposób Zoltán Balog odniósł się do pytania dyrektora PISM Marcina Zaborowskiego, który zapytał o fenomen skrajnie prawicowego ugrupowania. Minister zadał na wstępie dość przewrotne pytanie o to, czy Jobbik faktycznie winniśmy zaliczać do ugrupowań prawicowych. Podkreślił, że partia odbiera wyborców socjalistom, a nie Fideszowi (tutaj nie do końca mogę się zgodzić - warto przytoczyć ostatni sondaż i przepływ wyborców Fideszu do Jobbiku w liczbie 150 000). Zdaniem ministra, Jobbik wygrywa w wyborach w tych okręgach, w których dotychczas dominowali socjaliści. Wskazał, że europejska panika uwypuklająca fenomen partii na Węgrzech jest przesadzona, ponieważ ugrupowania skrajne od pewnego czasu z powodzeniem ubiegają się o głosy w parlamentach krajów skandynawskich. Dodał także, że nie chce żyć w kraju, w którym rządzi Jobbik i robi wszystko, aby to nigdy nie miało miejsca.

Problem problemy mniejszości narodowych na Węgrzech nie mają charakteru prawnego

Możliwość zadania pytania ministrowi przypadła także mi. W roku 2011 w czasie ostatniego spisu powszechnego, pojawiły się dane, które winny być ogromnym wyzwaniem dla węgierskiej polityki etnicznej. Obecnie ustawodawstwo dotyczące narodowości (na Węgrzech nie ma mniejszości etnicznych czy narodowych, a "narodowości"), obejmuje 13 narodowości (bułgarską, cygańską (romską), grecką, chorwacką, polską, niemiecką, ormiańską, rumuńską, rusińską, serbską, słowacką, słoweńską i ukraińską). Ze spisu powszechnego wynika jednak gwałtowny wzrost osób przyznających się do narodowości arabskiej, chińskiej, wietnamskiej i rosyjskiej, łącznie 19880 osób. O wadze problemu niech świadczy fakt, że samych Chińczyków jest więcej niż Słoweńców, Greków i Bułgarów razem wziętych. Tego dotyczyło pytanie - w sytuacji, w której podczas kolejnego spisu powszechnego w 2021 roku liczba ta jeszcze się zwiększy, czy Węgry rozszerzą ustawodawstwo, dodając kolejne narodowości czy też mniej liczne narodowości zostaną wykreślone z prawodawstwa.

Niestety odpowiedź właściwie nie padła. Minister podkreślił, że problemy mniejszości narodowych na Węgrzech nie mają charakteru prawnego, a kulturalny i socjalny. Podkreślił po raz kolejny, że węgierskie ustawodawstwo dotyczące narodowości jest jednym z najbardziej rozbudowanych i liberalnych w Europie. Wskazał, że nie ma problemów rasistowskich, gdyż zdecydowanie zaostrzono prawo. Przytoczył przykład mniejszości słowackiej, która w ostatnim czasie podwoiła liczbę prowadzonych przez siebie szkół. Dochodzi do historycznego paradoksu, że dzieci słowackie uczą się w węgierskich szkołach, ponieważ na Słowacji masowo zamyka się małe szkoły. Trudno mi sobie wyobrazić, że rząd bagatelizuje poważny problem, poważne wyzwanie, którego nie sposób będzie rozwiązać ot tak w ciągu kilku miesięcy. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się uzyskać pełną odpowiedź.

Pamiętamy i wiemy kim są Rosjanie

Ostatnie pytanie ponownie zadał dyr. Marcin Zaborowski. Pytanie dotyczyło stanowiska Węgier wobec konfliktu Ukraińskiego, wobec Rosji. Dlaczego Węgry budują koalicję przeciw sankcjom dla Rosji, czy Węgry zapomniały o 1956 roku? Minister Zoltán Balog odpowiedź rozpoczął od stwierdzenia, że Węgrzy doskonale pamiętają i wiedzą kim są Rosjanie. Powstanie Węgierskie w 1956 roku, antykomunistyczna walka nie pozwalają o tym zapomnieć. Pojawia się jednak pytanie o skutki sankcji wobec Rosji. Kto je ponosi i czy ich koszta nie są zbyt wysokie. Wskazał, że nie ma żadnej koalicij przeciw sankcjom. Węgry zaakceptowały wszystkie sankcje, ani razu nie zgłosiły weta. Prawdą jest jednak fakt, że najbardziej dotykają one kraje we wschodniej części Europy, to one biorą na siebie koszt europejskiej polityki. Podkreślił, że konieczne jest stworzenie wspólnej i jasnej polityki wobec Ukrainy, zawierającej konkretny plan działania. Współpraca Węgier z Rosją jest chęcią zagwarantowania bezpieczeństwa w tej części Europy. "Ameryka jest daleko, a Rosji nie przesuniemy na mapie, tak samo jak Polski czy Węgier" - powiedział minister. 

Balog odniósł się także do węgierskich postulatów dotyczących węgierskiej mniejszości zamieszkującej terytorium Ukrainy. Powiedział, że Węgry nigdy nie zaryzykowałyby stabilności dla ochrony swojej mniejszości. Podkreślił jednak, że prawo do używania ojczystego języka nie jest tylko prawem dotyczącym narodowości, ale podstawowym prawem człowieka.

Dzisiaj minister wziął udział w obchodach 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.

 

Fot: MTI/EPA/Jakub Kaminski

 

Autor: Dominik Héjj, kropka.hu