opinie

Odpowiedź na tekst Zsolta Németha Wyróżniony

Wczoraj na portalu Onet.pl opublikowano artykuł Zsolta Németha, przewodniczącego komisji spraw zagranicznych Zgromadzenia Krajowego Węgier -

https://wiadomosci.onet.pl/opinie/wegry-polityka-zagraniczna-szef-komisji-spraw-zagranicznych-parlamentu-dla-onetu/rhwts9v ,w którym zostałem wywołany. Uważam, iż moim obowiązkiem jest zabranie w tej sprawie głosu, zważywszy na zaufanie, jakim dążą mnie życzliwi odbiorcy w Polsce. Pod pojęciem tym rozumiem tak decydentów, jak i Czytelników, dyskutantów, którym opowiadam o węgierskiej polityce. Tekst pierwotnie ukazał się na łamach Nowej Europy Wschodniej (https://new.org.pl/#2048,hejj_wegry_i_rosja), którą - wbrew twierdzeniom Przewodniczącego, trudno nazwać "opozycyjnym portalem". Środowisko skupione wokół Zamku Wojnowice to osoby zatroskane o losy polityki zagranicznej naszego kraju. A troskę wyraża się bez względu na polityczne barwy.

 

Zdaję sobie sprawę, że kropka.hu ma zdecydowanie mniejszy zasięg, aniżeli Onet. Publikacja tutaj jest jednakże dla mnie kluczowa, nie wpisuje się bowiem w jakikolwiek ideologiczny spór czy to w Polsce, czy w relacjach z Węgrami. Cenię sobie to, że od lat mam zaszczyt gościć na łamach bardzo różnych periodyków, czy szerzej mediów. To, jakie zabarwienie narracyjne prezentują pozostawało dla mnie zawsze sprawą wtórną. Swoje słowa kieruję natomiast do Wszystkich, którzy mają chęć je przeczytać. Tyle tytułem wstępu.

tekst właściwy

Z prawdziwym zdumieniem przeczytałem artykuł Przewodniczącego Németha, dotyczący priorytetów polityki zagranicznej Węgier. Rzecz jasna nie chodzi tu o prawo do wyłożenia swoich racji, a także strategii politycznej (bo w takich kategoriach winien być ten artykuł odczytany), a odwołania się bezpośrednio do mnie – analityka, wykładowcy, po godzinach piszącego lżejsze teksty prasowe. Nie wydaje się bowiem szczególnie częstym, aby osoba na tak wysokim szczeblu politycznym odpowiadała na artykuł opublikowany w innym państwie przez tamtejszego analityka. Tekst ukazał się na łamach Nowej Europy Wschodniej, a został zaciągnięty do Onetu.

 

Główna teza tego tekstu, postawiona zresztą w jego tytule i leadzie dotyczy tego, iż polityka Węgier na Wschodzie dowodzi, iż państwo to de facto  nie jest przewidywalnym i godnym zaufania partnerem. W tekście mowa o ośmiu spotkaniach szefa węgierskiej dyplomacji ze swoim rosyjskim odpowiednikiem, w tym przyjęcia przyznanego przez Putina Orderu Przyjaźni Federacji Rosyjskiej za wkład w rozwój węgiersko-rosyjskich relacji. Mowa o tym, co o Ukrainie mówią węgierscy politycy, w momencie, w którym Europa zastanawia się nad tym, czy Kreml znowu zaatakuje Ukrainę. Mowa wreszcie o aktywności węgierskiej na Bałkanach, w tym omawiania sytuacji w serbskiej części Bośni i Hercegowiny z Siergiejem Ławrowem. Przytoczyłem także wypowiedź premiera Węgier z konferencji prasowej, w czasie której po raz kolejny Viktor Orbán unikał jak ognia odwoływania się do białoruskiej akcji przerzucania do Polski migrantów.

 

Wątki te od dłuższego czasu poruszam w swoich analizach tak formalnych, jak i przygotowywanych na potrzeby instytucji państwa polskiego. Opieram je na wieloletnich obserwacjach węgierskiej polityki, wpisywania zastanych scenariuszy w szerszy kontekst interesów Węgier. Obserwacje te nie są czynione z perspektywy węgierskich władz, a interesów Polski. Nie jest to zadanie łatwe, zważywszy na poziom i intensywność relacji węgiersko-polskich, traktowanych wielokrotnie w sposób zupełnie bezkrytyczny.

 

Przytoczony tekst Zsolta Németha, poza zarzuceniem mi, cytuję: „pisania o węgierskiej polityce zagranicznej w taki sposób, jakbym starał się zdestabilizować nasz region”, nie daje odpowiedzi na żadną z tez, które podnosiłem i podnoszę w swoich tekstach. Trudno polemizować z politykiem, posłem Zgromadzenia Krajowego, jedną z najważniejszych postaci w Fidesz, osobie, która stara się chronić polityczną wizję swojego środowiska politycznego.

 

Tekst Zsolta Németha jest zatem odpowiedzią polityczną, sformułowaną zapewne na poziomie Ambasady Węgier w Warszawie. Co ciekawe, autor nie tłumaczy wątków, które miałyby doprowadzić (w moich rękach) do destabilizacji regionu.  Nie dowiedzą się Państwo z niego, np. dlaczego sprawę BiH załatwiano z Ławrowem; dlaczego Węgrzy uzależniają się energetycznie od Rosji; dlaczego stali się wręcz rzecznikami interesów Kremla w regionie – rzecz jasna pod hasłem „pragmatyzmu politycznego”; dlaczego zaangażowanie Gazpromu w regionie uznają za ważne, bowiem zapewniające bezpieczeństwo energetyczne; dlaczego nikt z węgierskich władz nie chciał mówić o kryzysie migracyjnym inspirowanym przez Łukaszenkę i Putina, przedstawiciele rządu powtarzalijak mantra, że to, co się stało na polskiej granicy jest tożsame z tym, przez co przechodziły Węgry w 2015 r. Powtórzę kolejny raz – nie jest.

 

Wschodnia polityka Węgier stoi w sprzeczności z polskimi priorytetami. Z węgierskiej perspektywy jest to polityka dobra i słuszna, ale nie zajmuję się pracą dla węgierskich instytucji, a polskich. Viktor Orbán, Péter Szijjártó to wybitni polityczni specjaliści, mężowie stanu, ale węgierscy, realizujący interesy Węgier, a nie państw regionu, w tym Polski.

 

Tekst Zsolta Németha z pewnością miał na celu przedstawienie punktu widzenia swojego środowiska politycznego na politykę zagraniczną, a nie pośrednią próbę wpływania na mnie bądź moich pracodawców w taki sposób, abym przestał o Węgrzech pisać. To bowiem z pewnością nie będzie miało miejsca.

 

dr Dominik Héjj